Radykalnie intymne

Francuska pisarka, Annie Ernaux, laureatka Nagrody Nobla 2022 roku jest autorką ponad dwudziestu powieści, których styl można nazwać „radykalnie intymnym”. Pisarstwo Ernaux zacierające granice między fikcją a pamiętnikiem porównywane jest do prac Alberta Camusa, Simone de Beauvoir, Françoise Sagan i Édouarda Louisa, kronikarza francuskiej klasy robotniczej. No, wpływy wpływami, ale przecież osobliwość francuskiej pisarki polega na czymś więcej. Twórczość Ernaux, w zestawieniu z dwiema innymi noblistkami Alice Munro (Nagroda Nobla 2013), która jest autorką przede wszystkim opowiadań oraz Swiatłaną Aleksijewicz (2015), której powieści rozpisane na głosy, łączą w sobie świadectwa różnych osób – potwierdza obserwacje, że intymne doświadczenia, umiejętnie pokazane, mogą skupiać się na tym, co wielkie narracje pomijają, mając jednocześnie olbrzymi wpływ na to, jak myśli się o świecie. Z jakiegoś powodu nie chce być inaczej (co sugerują fakty) – to kobiety przesuwają granice w literaturze, a jedną z nich jest autorka mikropowieści wchodzących w skład książki Bliscy.

Żadnych lirycznych wspomnień,

żadnych tryumfalnych przejawów ironii

Na książkę składają się trzy teksty w przekładzie Agaty Kozak – Miejsce (La place 1983), Pewna kobieta (Une femme 1988) i Druga córka (L’autre fille 2011), łącznie jakieś 170 stron, co daje maksymalny efekt na minimalnej ich liczbie. Ernaux rezygnuje w nich z fikcji – znajduje takie formy, które pozwalają potraktować należących do świata przedstawionego bohaterów podmiotowo. Autorka, mimo że mamy do czynienia z formą wspomnieniową/pamiętnikarską, występuje w tekstach jako obserwatorka, która w zdystansowany sposób opowiada o relacjach z bliskimi, nadając publiczną wartość prywatnemu życiu.

Awans społeczny

Pierwsza scena Miejsca rozgrywa się w jednym z lyońskim liceów, gdzie narratorka ma przystąpić do egzaminu praktycznego na nauczycielkę szkół ponadpodstawowych. Wydarzenie jest symbolem awansu społecznego, który przypieczętują słowa inspektora: „Szanowna pani, gratuluję”. Te dwa gesty: uściśnięcie dłoni i wyartykułowanie zaczarowanego hasła, mają moc sprawczą, dokonującą. Ot, taka konwencja. Bohaterka czuje się jednak rozczarowana, a w drodze powrotnej, myśląc o ceremonii, odczuwa złość i zawstydzenie. Czym jest właściwie ten awans? Sumą oczekiwań wobec jego iluzji, że dzięki niemu staniemy się kimś lepszym? Kobieta otrzymuje również gratulacje od innych egzaminatorów – rodziców: „bardzo się cieszymy”, pisze w wiadomości matka. W tej krótkiej scenie Ernaux zdołała zawrzeć niemal całą dwupłaszczyznowość znaczenia swoich krótkich nowel. To, co przedstawione bezpośrednio kieruje myśl odbiorcy w sensy głęboko ukryte. Awans jawi się jako fantazmat. Obcy nie rozpoznają na ulicy, z nieba nie spada deszcz konfetti. Życie nadal toczy się swoim rytmem. Tymczasem, nasuwa się pytanie jaki jest koszt awansu społecznego? Zewsząd płynie przekaz, już od kilku dekad, że awans jest czymś dobrym, pozytywnym, czymś do czego mamy aspirować/dążyć, a jednak gdzieś w tle ukryte są różne sensy i znaczenia tej dynamiki. Jak żyje się ludziom z syndromem oszusta, zdrajcom, którzy znaleźli się nie na swoim miejscu, którzy żyją w poczuciu, że tego co potrafią, tak naprawdę się nie nauczyli, że znaleźli się w tym miejscu przez przypadek, dotarli do niego w sposób niezasłużony i zaraz wszyscy to odkryją/zdemaskują. W jaki sposób się TO dokonuje, że oto córka staje się nauczycielką szkoły ponadpodstawowej, do której jej rodzice nigdy nie uczęszczali (skończyli edukacje w wieku 12 lat) Jak bardzo szlaki awansu są dla różnych pokoleń utrudnione? A więc, mikropowieści Ernaux schodzą głębiej; opowiadają o relacji z ojcem robotnikiem i drobnym sklepikarzem, synem niepiśmiennego wiejskiego woźnicy („Ilekroć o nim słyszałam, opowieść zaczynała się od: „Nie umiał czytać ani pisać”, tak jakby jego życia i charakteru nie dało się zrozumieć bez tego wstępu”) i tkaczki; oraz o relacji z matką, która z dumą mówi o sobie, „nie urodziłam się na wsi”. Określenia te padają nie bez przyczyny; leitmotivami Miejsca oraz Pewnej kobiety są przecież pochodzenie i klasy społeczne, idee bliskie każdej z nich, ale również język. Dużo jest w historiach Ernaux o języku: „gwara była jedynym językiem moich dziadków”, „dla mojego ojca gwara była czymś przestarzałym i brzydkim, oznaką niższości”, „gadatliwy w kawiarni czy wśród rodziny , przy ludziach, którzy się ładnie wysławiali, milczał albo zatrzymywał się w połowie zdania”; Ernaux opisuje nieustanne napięcie matki, że powie coś niewłaściwego. To język częściej niż pieniądze był przyczyną wstydu.

Na marginesie: kiedy myślę o książce Ernaux, jako nieco młodszej siostrze moich babć (roczniki 31’ i 33’) i porównuje jej życie z ich losami, uderza mnie, że to co dokonało się w jej rodzinie w jej pokoleniu, w Polsce jest doświadczeniem ludzi urodzonych w latach 80-tych, moich równolatków. Kiedy Ernaux publikuje w 1983 roku we Francji La place w Polsce rodzą się dopiero ci, dla których opisywana historia być może stanie się aktualna za czterdzieści lat. Dystans czterech dekad.

We dwoje łatwiej będzie sobie poradzić

Pewna kobieta to tekst o matce. Tymczasem to temat relacji między córką a matką jawi się pisarce jako trudniejszy, emocjonalnie złożony. Matka była strażniczką ambicji, była śmielsza niż ojciec, porywcza, jej marzenia o „wyrwaniu się” były bardziej wyraziste. Ale w dalszym ciągu jej droga była drogą kobiety, która była traktowana w społeczeństwie podrzędnie i zawsze oceniana na tej podstawie. „To jedyna kobieta, która naprawdę się dla mnie liczyła”, zapisze Ernaux w jednym z pierwszych akapitów. Pewna kobieta to również tekst o długiej chorobie matki, popadanie w demencje, postępujące zaburzenia pamięci. Nie zapomniała jednak o swojej pierwszej córce. Siostrze poświeciła Ernaux tekst, spisany w formie listu: Druga córka. Treść utkała z nieobecności, bowiem siostra umarła na dyfteryt w wieku sześciu lat. Budowa Drugiej córki tekstu wchodzącego w skład zbioru Bliscy jest wyraźnie inna od dwóch wcześniejszych; tamte opierały się na faktach, ten oscyluje między faktami a mitem. Należy do świata fantazji, sfery magicznej. Ten rozdźwięk między tym „co mogłoby być, gdyby” staje w opozycji do tego co się dokonało, co stało się faktem. Kim mogłaby się stać Ginette? Tego nie wiemy. Ale uwypukla nam się pewien schemat myślenia. Tak, bo mamy tendencje do tego, aby oczekiwać, z góry planować scenariusze naszego życia i życia naszych bliskich. Tymczasem, wiemy już wiele w kontekście awansu, chociażby to, że poza jednostkowymi motywacjami i chęciami, na możliwość awansu istotne znaczenie odgrywa rola struktury społecznej, klasy, w której wyrastamy. Książka noblistki będzie czytana w Polsce, bo to rozwarstwienie, ten dysonans, swoiste rozszczepienie tożsamościowe między tym, gdzie niektórym z nas udało się zawędrować, gdzie niektórzy z nas chcieliby wędrować, a naszą genealogią zaczyna wysuwać się w naszych życiorysach na pierwszy plan. To my, dzisiejsi czterdziestolatkowie mamy więcej wspólnego z Ernaux tamtych lat niż nasze babki, dziadkowie, matki czy ojcowie. I podobnie jak sugeruje Ernaux w swoich tekstach „miejscem”, w którym zechcemy się odruchowo zakorzeniać będzie ojciec-mężczyzna, a nasze matki, podobnie jak w przypadku matki francuskiej pisarki będą „pewnymi kobietami”, istotami bez historii, pracującymi dwa razy ciężej i marzącymi dwa razy goręcej.

Można badać czy pisanie Ernaux służy ocalaniu, można też zastanawiać się czy zapis stał się formą, a pisanie narzędziem, do opowiedzenia o tym, że jako ludzie mamy tendencje do ulegania magii mitu. Fenomenalne w pisarstwie Annie Ernaux jest to, że za pomocą chłodnego, zdystansowanego, wręcz analitycznego stylu pisania potrafi wyciągnąć na światło dzienne nasze najgłębiej skrywane namiętności i fantazje. Stając się obserwatorką przywiązaną do faktów, dociera do mitów, przechodzi na drugą stronę niepostrzeżenie, po mistrzowsku. Pisarka w jednym miejscu notuje: „Jako dziecko – czy stąd wzięło się pisanie? – zawsze wierzyłam, że jestem sobowtórem innej, która żyje gdzie indziej. I że nie żyję naprawdę, bo moje życie to «pisanie», fikcja należąca do tamtej. To niebycie lub fikcyjne bycie – do pogłębienia”.

Ależ dobre podsumowanie!


			

Dodaj komentarz