Pułapki macierzyństwa

Po seansie filmu Córka zadałam sobie pytanie: Czy macierzyństwo nadal może być tematem wnoszącym do rozmowy nowe wątki. Przypominam sobie kilka obrazów filmowych, które podejmują ten temat, ale – szczerze mówiąc – tylko jeden film, Godziny w reżyserii Stephena Daldry’ego zahaczają o wątek matczynego odejścia – Laura grana przez Julianne Moore, któregoś dnia po prostu wychodzi, zatrzaskując za sobą drzwi. Tym bardziej Córka jawi się jako film, rozbijający nienaruszalny dotąd stereotyp, który przypisuje wszystkim kobietom, bez wyjątków, pragnienie macierzyństwa. W swym debiucie reżyserskim Maggie Gyllenhaal próbuje rozprawić się z mitem „błogosławionego stanu” i „cudownego macierzyństwa” oraz XIX wiecznej ideologii, tworzącej dla kobiety jedną rolę – matki. Kobieta jest w niej w pierwszej kolejności troskliwą opiekunką, osobą skupioną na spełnianiu potrzeb innych (nie tylko dzieci), kobietą pełną poświęcenia, wyzbytą własnych pragnień. Paradoksalnie ten sposób myślenia ma się całkiem dobrze w epoce, w której kultura otwiera się na ciążę, a media niestrudzenie trąbią o wyzwoleniu kobiet. Może właśnie dlatego film Córka (polska premiera 4 marca) ze świetną kreacją Olivii Colman, to nie seksowne brzuszki i celebryckie dziecięce wózki, a film pełen frustracji, niezgody i chęci ucieczki. Film Córka to również obraz o poczuciu winy, o tych wszystkich stwierdzeniach – „co z ciebie za matka”, które sprawiają, że kobiety zadręczają się wyrzutami sumienia i jeszcze bardziej usuwają w cień to kim są poza rolą.

*

Obraz Gyllenhaal to emocjonalny dramat psychologiczny oparty na prozie Eleny Ferrante. Główna bohaterka to Leda (nominowana do Oscara Olivia Colman) – ambitna profesorka komparatystyki, która od początków akademickiej kariery jest zafascynowana literaturą włoską i jej przekładem. Leda wybrała na wakacyjny odpoczynek niewielką, grecką wysepkę. Planowała korzystać z jej uroków, może nawet oddać się w spokoju ulubionej pracy naukowej. Wszystko szło zgodnie z planem, do momentu, kiedy na plaży nie pojawiła się duża, głośna rodzina. Sceny związane z pobytem gości są bardzo wymowne – okazuje się, że Leda nie jest w stanie być częścią wspólnoty. Sceny z plaży można rozumieć też symbolicznie, wyobrażamy sobie, że z jakiegoś powodu bohaterka nie potrafi być członkiem rodziny. Pojawienie się na plaży kolejnych turystów staje się z jednej strony frustrujące i męczące, a z drugiej strony wydaje się pociągające dla Ledy, która zaczyna ich obserwować. Szczególnie jedną osobę – Ninę (Dakota Johnson), młodą matkę trzyletniej Eleny. Nina ewidentnie nie radzi sobie z córką i to wszystko sprawia, że sekrety i głęboko skrywane tajemnice z przeszłości Ledy zaczynają wychodzić na światło dzienne.

*

Gyllenhaal, wprowadzając dwa plany czasowe – współczesny i wspomnieniowy, próbuje oddać głos dwóm kobietom oraz uzyskać najwyższy stopień subiektywizmu. Dowiadujemy się, że Leda ma dwie córki, ale jako młoda matka pozbawiona wsparcia była nieustannie przeciążona i sfrustrowana. Bohaterka na pewnym etapie musiała więc wybrać – albo dzieci, albo kariera naukowa (mąż stale rozwijał się zawodowo). Film Córka nie prowokuje jednak do stawiania pytań w stylu: Czy Leda w ogóle chciała mieć dzieci? Wydaje się bardziej stosowne zapytać, czy nie wolałaby ich mieć w niepełnym wymiarze, tylko na spółkę z kimś jeszcze, kto weźmie na siebie połowę zadań opiekuńczych. Córka stawia również tezę, że zdolności macierzyńskie, podobnie jak inne talenty, nie są rozdzielone po równo. I tylko część kobiet naprawdę pragnie macierzyństwa i może się w nim bez reszty spełnić.

*

Tak czy inaczej, Leda nie potrafi odnaleźć się w macierzyństwie i porzuca na jakiś czas swoje kilkuletnie córki. Przy tej okazji warto przynajmniej zaakcentować jak ważny jest wątek przepracowania utraty – życia, które w macierzyństwie staje się niedostępne. Leda ostatecznie wraca, ale czy powrót był podyktowany autentycznym pragnieniem, czy może był wymuszony przez ciążące poczucie winy jest kwestią sporną – w końcu odejścia matek są inaczej interpretowane i oceniane niż odejścia ojców. Wątek poczucia winy przewija się przez większą część filmu. Jest to wątek ciekawe z jeszcze jednego powodu – kobiecej rywalizacji. Film Córka pokazuje pewną prawidłowość – kobiety, które są matkami żyją pod nieustannym ostrzałem surowych ocen, nieustannego poczucia niewystarczalności, co sprawia, że poczucie winy za to, że są „złymi matkami” jest im wtłaczane, chciałoby się powiedzieć – metodycznie, systemowo. Jawi się to jak źródło późniejszej rywalizacji między nimi – w myśl zasady, że, aby poczuć się lepiej należy znaleźć gorszego od siebie. Okazuje się, że rywalizacja dotyczy przede wszystkim pragnienia przerzucenia na kogoś innego poczucia winy, poczucia, że jest się złą matką.

*

Z tym tematem wiąże się motyw lalki, która pojawia się zarówno w życiu Ledy – bohaterka dostała lalkę od matki. Zabawkę zachowała do dorosłości, ale, kiedy zainteresowała się nią jej własna córka, wolała lalkę zniszczyć, niż ją oddać. Mamy więc z jednej strony element zawiści, okropnego uczucia, sto razy gorszego od zazdrości, które sprawia, że mamy ochotę niszczyć to co dobre, że nie potrafimy dać innym czegoś czego sami nie dostaliśmy (Leda mówi o własnym domu rodzinnym czarna otchłań). Jednocześnie poczucie winy za te niszczycielskie impulsy popychają Ledę do kradzieży lalki Eleny (córki Niny). Leda zaczyna się opiekować lalką, myje ją, kupuje ubranka. Przychodzą na myśl jeszcze skojarzenia: być może jest po prostu tak, że Leda nie wytrzymuje napięcia związanego z obserwowania Niny, która mimo trudów macierzyństwa nie przelewa frustracji na córkę, ma dość, ale nie wybucha. Leda orientuje się, że pozbawienie Eleny ulubionej zabawki może tę sytuacje odwrócić. A na koniec – można pomyśleć, że dla dziecka matka jest trochę jak lalką. Taką matkę-lalkę można dowolnie używać, traktować przedmiotową, ciągnąć za włosy, kazać się przebierać, polewać wodą, malować. Można więc zadać pytanie, czy w akcie „kradzieży” lalki, Leda (być może nieświadomie) chciała odebrać dziewczynce matkę? Motyw ten obfituje w znaczenia – a przeplatanie się figury dziecka i matki jest w tym sensie bardzo symboliczne.

*

Reżyserki debiut Maggie Gyllenhaal pozostawia z refleksją. Córka to obraz, który jest odważnym głosem w dyskusji na temat roli matki, ale podejmuje ten temat w sposób niejednoznaczny, złożony i bez wątpienia potrzebny. Tu tkwi tętno tego kina: zamiast brnąć w morały i rozpaczać nad pozycją kobiet, reżyserka skupia się na jednostkowych gestach i uczuciach. Gyllenhaal nie pastwi się nad widzami, nie tracimy wiary w macierzyństwo, zyskujemy za to nadzieję na lepsze zrozumienie matek.

Dodaj komentarz