No właśnie, patrząc na mijający 2022 rok i na to jak rysuje się współczesność, truizmem byłoby stwierdzenie, że nie mamy wielu powodów do świętowania. Żegnamy rok, który niesie ze sobą gorycz, a na horyzoncie nowego roku czai się jakaś niejasna i niepewna przyszłość. W jak wielkim napięciu żyliśmy, niech świadczy chociażby fakt, że wielu z nas było skłonnych tworzyć alternatywną rzeczywistość, w której problemy świata zewnętrznego nie istniały, w ogóle nie były brane pod uwagę, ponieważ zastępowane były wyobrażeniami na temat świata idealnego. Przyznaje, ja również byłam na tej wewnętrznej emigracji związanej z izolacją w stosunku do świata. Przez jakiś czas nie oglądałam, nie słuchałam, nie czytałam serwisów informacyjnych dotyczących sytuacji geopolitycznej, za wszelką cenę unikałam wątków, które znajdowały się na liście zagrażających. Niestety była to jedynie forma ucieczki. Powroty do rzeczywistości okazywały się, raz za razem, bolesne. Cykl szokujących wiadomości w mijającym roku nie miał końca. Dużo jak na normalnego człowieka. Mogłabym w tym miejscu zacytować słowa francuskiego socjologa Pierre Bourdieu: „Głęboki kryzys to raj dla socjologów”… Wygląda na to, że socjologowie nie są normalnymi ludźmi.
24 lutego Rosja rozpoczęła zbrodniczą napaść na Ukrainę. Wojna przekształciła się w długą i desperacką walkę, w wyniku której zginęło ponad 40 000 tysięcy cywilów, a kolejne miliony ludzi stało się uchodźcami.
Szybko okazało się, że nie tyle jesteśmy związani z Rosją, co wręcz jesteśmy uzależnieni od jej surowców. Wkroczyliśmy w etap apokaliptycznej wizji braku gazu i ropy, a szybki wzrost cen spowodował destabilizacje gospodarczą na całym świecie. Rok zbliża się ku końcowi, zbliża się globalna recesja. Ale ten złowrogi objaw, jak to bywa w ustroju kapitalistycznym, szybko przeobraził się w wesołą apokalipsę, z konkursami i teleturniejami, w których można otrzymać nagrodę nie byle jaką, mianowicie opłacenie miesięcznych rachunków za gaz i benzynę. Wiadomości o masakrze w Buczy, wyświetlały się obok tych lifestylowych (nie można przecież zapominać o NORMALNYM życiu, mimo wszystko trzeba żyć NORMALNIE). Normalnie, czyli jak? 17 czerwca 2022 Komisja Europejska oficjalnie ogłosiła swoje zalecenie przyznania Ukrainie statusu kandydata do UE, jednocześnie każdy kraj członkowski zaczął bacznie przyglądać się swoim granicom. Wszyscy zastanawiamy się, co będzie dalej, bo to przecież również NASZA walka, o NASZE, EUROPEJSKIE wartości… Kibicujemy, więc Ukraińcom, ale wolimy, aby ta WALKA W OBRONIE NASZYCH WARTOŚCI działa się z dala od nas, jak najdalej naszej ziemi. Retoryka Zachodu, próbuje trzymać w ryzach narracje o wspólnocie, my tutaj w Europie lubimy brak granic, ale bez przesady. Na marginesie, czy retoryka Zachodu, która próbuje utrzymać własną narracje, nie doprowadzi nas w końcu do sytuacji, w której, jeśli powiem, że jestem głodna, zostanie mi przyklejona łatka proputinistki? Czy w ogóle narracja Zachodu jest jeszcze coś warta? Nie jestem pewna jakie politycy Unii piszą scenariusze, ale od długiego czasu odnoszę wrażenie, że tu potrzeba jakiegoś przerwania dotychczasowej narracji, że idziemy w złym kierunku.
W 2022 roku boimy się wojny, w tym nuklearnej. W 2022 roku maniakalnie wracam myślami do spektaklu Krzysztofa Warlikowskiego (A)Pollonia. Czy da się jeszcze ten świat uratować? Ukraina zaproponowała w tym tygodniu szczyt „pokojowy”, który miałby się odbyć do końca lutego, zapowiedziała jednocześnie, że Rosja może wziąć w nim udział, tylko wtedy, gdy najpierw stanie przed trybunałem ds. Zbrodni wojennych. Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow powiedział z kolei, że Kijów musi zaakceptować wszystkie żądania Rosji, w tym oddanie przez Ukrainę czterech regionów, które Moskwa (w swoim przekonaniu) zaanektowała. Kiedy właściwie kończy się wojna? Czy wtedy, kiedy dziecko urodzone podczas pierwszego dnia walk dożyje w pokoju swojej śmierci… W czerwcu mijającego roku Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych orzekł że amerykańska konstytucja nie gwarantuje prawa do aborcji, a sprawa jej regulacji leży w gestii władz stanowych. Został odwrócony porządek prawny, który obowiązywał w kraju od 1973 roku. Skomentuje to przewrotnie: nie wiadomo już czy ma się nas rodzić więcej, czy mamy się zabijać…
Chińskie podejście „zero Covid” nie zdaje egzaminu.
W mijającym roku miały miejsce dwa przedziwne wydarzenia sportowe. Najpierw Igrzyska Olimpijskie w Pekinie. A pod koniec roku Mistrzostwa Świata w piłce nożnej w Katarze. Jesteśmy oburzeni przypadkami łamania praw człowieka w Chinach i wyzyskiem ludzi przy budowie nowych ośmiu stadionów (podczas prac zginęło kilka tysięcy osób).
Elon Musk przejął Twittera.
W całym zamieszaniu przegapiamy, wydarzenia w Iranie, gdzie po śmierci 22 letniej Mahsy Amini, kobiety aresztowanej przez islamską „policję moralności” za niestosowanie się do zasad szariatu w sprawie ubioru. Po śmierci młodej kobiety w Iranie trwają protesty. Reżim nie odpuszcza, więc giną kolejni obywatele.
Rośnie napięcie na linii Chiny-Tajwan, kraje regionu w desperacji tworzą plany dozbrojenia.
Oczywiście mamy również nasze polskie podwórko, z szybującą inflacją, która doprowadza do jakiejś infernalnej wręcz deklasacji społeczeństwa (ostatecznie możemy palić wszystkim, byle nie oponami), mamy nasze-polskie problemy ze służbą zdrowia. Co by się stało gdybyśmy tak wszyscy przestali korzystać z prywatnej służby zdrowia, gdybyśmy stworzyli niekończącą się 40 milionową kolejkę do lekarzy? W 2022 roku siedzimy cicho, zawsze jest jakiś powód. Nie buntujemy się. Przywykliśmy, że zawsze może być gorzej.
Może zbiedniejemy, ale przynajmniej bomby nam na głowę nie spadają.